Na wschodnim wybrzeżu USA, niedaleko słynącego z hazardu miasta Atlantic City, tuż przy pięknej atlantyckiej plaży, w miasteczku Margate (mapa) w stanie New Jersey, stoi „Lucy the Elephant”. Jest to kolorowy, kilkupiętrowy drewniany budynek w kształcie słonia i wygląda jak jedna z licznych kiczowatych, przerysowanych dekoracji, które są tak powszechne w USA.
Zastanawiacie się pewnie, czemu poświęcam Lucy oddzielny post. Otóż, gdybym przejeżdżała obok Lucy nie znając jej losów, to pewnie bym nawet nie zwróciła uwagi, lub wręcz skrzywiła się z niesmakiem. A my nie tylko przejeżdżaliśmy obok – my specjalnie przejechaliśmy kawał drogi, żeby ją zobaczyć.
Lucy, mimo młodego wyglądu, ma już 135 lat i jest chronionym zabytkiem. W Wikipedii jest opisana jako „najstarsza zachowana przydrożna atrakcja turystyczna w USA”.
O Lucy powiedział mi mój mąż, chichocząc z rozbawieniem: koniecznie musimy pojechać ją zobaczyć, to tylko kilka godzin jazdy od nas i na pewno ci się spodoba, po czym szybko „wyguglał” zdjęcia kolorowego giganta, jak z Disney’owskich kreskówek. Spojrzałam kątem oka i przytaknęłam bez przekonania, bo jego zainteresowanie tematem zupełnie mi się nie udzieliło.
Daniel z nostalgią wspominał, jak za młodu pojechali z kumplami na motorach zobaczyć Lucy, a teraz ja też powinnam ją zobaczyć. Gdy przez kilka kolejnych dni fiksacja na temat Lucy mu nie przeszła, poddałam się i postanowiłam sprawdzić o co chodzi. Gdy zaczęłam czytać jej historię, okazało się, że Lucy to dużo więcej, niż kiczowaty wynalazek.
Lucy powstała w 1881 roku. Zaprojektował ją agent nieruchomości James V. Lafferty, próbując przyciągnąć turystów i potencjalnych kupców do piaszczystych działek, które oferował na sprzedaż. Lafferty zbudował też dwa inne „słonie” w innych miejscach, ale z całej trójki przetrwała tylko Lucy. Drugi słoń: hotel w Coney Island, spłonął, a trzeci, w Cape May, nie przyjął się i został rozebrany po zaledwie 15 latach.
Lucy pełniła kolejno różne role: była letnią rezydencją, hotelem, biurem, restauracją, a dziś jest muzeum. W latach 1960-tych Lucy podupadła, była mocno zniszczona i została przeznaczona do rozbiórki.
Lokalna społeczność, przyzwyczajona do jej sąsiedztwa, założyła fundację „Uratować Lucy”, (oficjalna strona: www.lucytheelephant.org) i zebrała środki na odrestaurowanie budynku. W 1976 roku Lucy została wpisana do oficjalnego rejestru zabytków, zyskując tytuł „National Historic Landmark”.
Gdy po kilku godzinach jazdy dojechaliśmy na miejsce, Lucy było widać z daleka. Daniel pstryknął mi kilka klasycznie turystycznych fotek ze słoniem i po kilku minutach uznał
misję za wypełnioną. Oficjalnie oddalił się na piwo do baru przy plaży, ale ja postanowiłam się przyjrzeć Lucy dokładniej.
Remontowana przez długie lata, dziś z zewnątrz wygląda jak plastikowa nówka-sztuka, zaś w środku ma oryginalne zabytkowe wnętrza. Zobaczyłam je najpierw w internecie i to one mnie zaciekawiły. Wnętrza można zwiedzać z przewodnikiem co pół godziny.
Bilet kupuje się w sklepiku z pamiątkami obok wejścia (dorośli 8 USD, dzieci 4 USD). W tylnej nodze słonia są drzwi wejściowe. Okrągłymi schodami wchodzi się na piętro do zabytkowych pomieszczeń, które przenoszą nas o 100 lat wstecz. Krótki film ilustrujący burzliwe perypetie Lucy, pokazany nam przez przewodnika, dopełnia dzieła. Wejście na górny balkon, z którego jest rozległy widok na przepiękną plażę i okolicę, też robi duże wrażenie.
Po zwiedzaniu, gdy wyszliśmy na zewnątrz, patrzyłam na Lucy zupełnie innymi oczami. Już nie była kiczowatą dekoracją. Była symbolem przetrwania i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Ameryka słynie z takich niespodzianek.
Potem dołączyłam do Daniela w barze obok i podniosłam toast za Lucy, piękną pogodę i resztę fajnego dnia.
Pojechaliśmy jeszcze potem 38 mil dalej, na koniec półwyspu Cape May do latarni (mapa), na zachód słońca, który też warto zaliczyć, będąc w tamtych rejonach.
W drodze powrotnej przejechaliśmy przez rozbawione Wildwoods (mapa), typowy letni kurort, gęsto utkany licznymi hotelami i zadbanymi letnimi rezydencjami, a znany z nieustających imprez oraz dużej promenady i wielkich parków rozrywki.
Polecam Wam taką niefrasobliwą wycieczkę, historia Lucy jest nieszablonowa, a do tego letniskowa okolica, piękne plaże i zapach oceanu wprowadzają w weekendowo-wakacyjny nastrój.
Adres Lucy: 9200 Atlantic Avenue, Margate, NJ 08402-2449
Fanpage na fb: https://www.facebook.com/elephantlucy/
Najnowsze komentarze