Po powrocie z Kuby w marcu obiecałam sobie, że na razie zawieszam wyjazdy, aby dokończyć projekt, który wciąż cierpliwie czeka na moją uwagę. Niestety samo postanowienie o niepodróżowaniu podziałało na mnie demotywująco i projektowi to wiele nie pomogło. Tak więc zaczynam kolejną przygodę. Lecę na kilka tygodni do USA.
Zaczęłam od zdobycia wizy. Moja poprzednia 10-letnia wiza wygasła i musiałam wyrobić nową. Trochę to trwało, bo zaczyna się sezon wakacyjny. Przez tłumy chętnych całe dwa tygodnie minęły od wypełnienia wniosku online do odesłania przez ambasadę USA paszportu ze świeżutką i pachnącą wizą na kolejne 10 lat. Przedwczoraj odebrałam od kuriera paszport i od razu kupiłam bilet, a dziś siedzę w samolocie do Nowego Jorku. Za mną większość 9-godzinnego lotu, za dwie godziny ląduję i będzie się działo.
Znów mam pełen spontan. Wstępny plan składa się z kilku luźnych punktów, które chcę zaliczyć w dowolnej kolejności, a reszta dynamicznego scenariusza będzie zależała od pogody, czasu i okoliczności. W planie jest Nowy Jork w dużych ilościach (bo z nim jest związany mój projekt), Boston, Floryda (Miami i Key West), foto-polowanie na wieloryby i wiele innych pomysłów. Zobaczymy, co się uda zrealizować. Będę pisać, mam nadzieję że w miarę na bieżąco, zaglądajcie.
This is MURICA!!!
– tak pieszczotliwie mawiają starzy i nowi Amerykanie, z dumą akcentując nieograniczone możliwości swojego wielkiego kraju.
—
Pisane w samolocie WAW-JFK – piątek 2015-06-06, o 19:30 czasu polskiego (13:30 w Nowym Jorku)
—
Koniecznie zalicz spacer po high line. Od 99 troche sie tam zmienilo
PolubieniePolubienie