Nasz dwudniowy wypad do Porto w lutym 2015 pozwolił z grubsza zapoznać się z miastem i zaliczyć sporo ciekawych jego zakątków. Najlepszy jednak spektakl dał nam ocean. Jadąc autobusem hop-on-hop-off wzdłuż wybrzeża wypatrzyłyśmy kilka miejsc plenerowych, do których postanowiłyśmy wrócić.
Spędziłyśmy tam znacznie więcej czasu niż przy innych atrakcjach Porto. Mimo, że pogoda w lutym była już dość przyjemna (o ile dobrze pamiętam ok. 15 stopni), to na nabrzeżu od oceanu wiał przejmujący wiatr, który nas zmroził do szpiku kości. W międzyczasie jeszcze rozpadał się deszcz, który przemoczył nas i sprzęt. Nie było się gdzie schować, ale sceneria nie pozwalała na odpuszczenie takich plenerów. W rezultacie przywiozłam sporą kolekcję zdjęć i katar.
Ktoś mógłby zapytać, ile można zrobić zdjęć wodzie i falom odbijającym słońce? Odpowiem po swojemu: można dużo, bardzo. Ocean ma wiele twarzy, zależnie od pory dnia, pogody, humoru. Zobaczcie sami.
Dorzucam jeszcze krótkie „widełko”, żeby lepiej pokazać, jak te ogromne i wściekłe fale ze zdjęć są z pozoru spokojne i leniwe. Ale nie radzę w nich pływać…
Oto galeria:
(kliknij na obrazek i otwórz w pełnym wymiarze)
Najnowsze komentarze