Ale akcja! W Paryżu odprawiamy się na lot do Modlina i nagle pani przypina żółtą fiszkę do mojej kabinówki mówiąc:
– Mamy już za mało miejsca, nadamy pani walizkę do luku. Proszę odstawić ją na wózek przy samolocie a odbierze pani z karuzeli.
Słabo. Po przylocie do Modlina mamy od razu pociąg do Warszawy i nie zdążę czekając na bagaż, a tylko ja z naszej czwórki się załapałam. Koleżanka mówi:
– Nie oddawaj, zdejmij to żółte i bierz ją ze sobą do środka.
Tak też zrobiłam. Udało się. Startujemy. Kołujemy na pas, nagle widzę jadący za nami samochód z ochroną, zatrzymują samolot i wchodzą, rozmawiają z kapitanem i obsługą, dochodzą luźne słowa: bagaż, rząd 14 (siedzę na 14C). Robi mi się ciepło. Idą w naszą stronę.
Steward mnie pyta:
– Pani Maria?
Uff, nie.
Okazało się, że młoda dziewczyna siedząca kawałek dalej zapomniała jakiejś torby i spowodowała alarm terrorystyczny w terminalu. Ochrona zabrała ją ze sobą razem z całym jej bagażem.
Po sprawdzeniu wszystkich schowków, czy każdy pozostały bagaż ma swoich właścicieli, odlecieliśmy z 20 min. opóźnieniem.
Pani Maria do samolotu już nie wróciła.
Taka sytuacja…
Adrenalina bezcenna, ale nie polecam.
–
Warszawa – środa – 25.02.2015
–
Najnowsze komentarze