Weszlismy w ostatnia faze wyprawy: zasluzony wypoczynek przed powrotem do kraju.
Wczoraj przyplynelismy na wyspe Gili Trawangan i od razu poddalismy sie niezwyklej atmosferze tego miejsca. Wyspa jest nieduza, nie ma na niej transportu zmotoryzowanego, sa za to konne zaprzegi dwukółki lub rowery. Lodz, ktora przyplynelismy, przybija bezposrednio na plaze, schodzi sie po drabince na mokry piach, tam tez wyrzucane sa bagaze i trzeba sobie poradzic. Potem przyjezdni sie rozchodza lub pakuja walizki do zaprzegow i jada do swoich hoteli. Przez chwile jest ogromne zamieszanie, po czym znow wraca leniwy rytm.
Idac wzluz „glownej ulicy” znalezlismy ciekawy hotel z basenem, z ktorego szybko i chetnie skorzystalismy. To tzw. hotel z dusza, miejsce o niepowtarzalnym stylu. Za nocleg w pokoju bez klimy, tylko z wentylatorem, placimy 350 000 rupii (96 zl za dwojke). Mozna znalezc tez duzo tansze noclegi, ale ten hotel nam sie spodobal, zas basen szybko przekonal do podjecia decyzji, ze dokladnie tego szukamy. Temperatura odczuwana to 35 stopni, a Wojtek wciaz leczy na przedramionach poparzenia po meduzach i jakos nie ciagnie go do plywania w morzu.
Prosto z basenu przeszlismy na plaze i po niedlugim spacerze okazalo sie, ze zdazylismy zwiedzic juz co najmniej 1/3 wyspy. W poludniowej czesci Gili jest rejon stylowych drogich resortow. Idac na polnoc w kierunku portu ceny w restauracjach znaczaco sie obnizaja, a roznorodnosc potraw wzrasta. Tam tez mozna dobrze i niedrogo zjesc i spotkac miedzynarodowe towarzystwo backpackerskie (plecakowcy, czyli kategoria, w ktorej ja ze swoimi 19 kg bagazu juz sie nie mieszcze).
Wieczor dopelnil bar z muzyka na zywo, wesolym barmanem, ktory co chwila wymyslal nowe sztuczki oraz pyszna pina colada, ktora mi rozladowala baterie i przypomniala, ze to byl dlugi dzien i czas na reset.
Hotele przeplataja sie z barami z glosna muzyka i obawialismy sie, ze bedzie klopot ze spaniem, ale znuzenie dotychczasowym tempem podrozy zrobilo swoje i nie bylo tematu.
Kilka dni w tym miejscu i czlowiek bedzie jak nowy.
Magia tropikow…
—
Gili Trawangan, poniedzialek 20.10.2014, godz. 8:00 (w Polsce 3:00)
—
Ten post bardzo przyciągnął moją uwagę, wsypa marzenie.. ciekawy temat. Oglądając dodane przez Ciebie zdjęcia muszę stwierdzić, że jestem pełen zachwytu i z wielką chęcią kiedyś bym się tam wybrał. Magia tropików, doskonale to ujęłaś, tam jest świetnie!
PolubieniePolubienie
Zdecydowanie warto się wybrać, miejsce jest rewelacyjne i zupełnie niedrogie, a wspomnienia pozostają na lata. Ja też z ogromnym sentymentem wracam do tych zdjęć i wspomnień.
PolubieniePolubienie
This winter I and my family were on Gili. And that’s what I say: it is nice place. We have been transfered from
Lombok, the way took a few hours. Trawangan was waiting for us with its pretty warm sea water, cozy and cheap
(only 5 dollars per day!!) hotels. Islands is pretty small, I think it is plus cuz it makes my feel cosily.
By the way, we was transfered on speed boats by easygili. com The price – 225k. Not so expensive anyway.
PolubieniePolubienie