Przylecielismy dzis do Cairns na polnocno-wschodnim wybrzezu Australii. Znow trzeba bylo przestawic zegarek, tym razem o godzine do tylu. Roznica czasu do Polski to +9 godzin. Czuje sie, ze to jeszcze nie albo juz nie sezon. Leniwe sobotnie popoludnie bez tlumow turystow. Port pelen lodzi, nie wiadomo czy z powodu niestabilnej pogody, czy z braku chetnych. Jutro ma byc duzy wiatr, wiec w biurze turystycznym polecaja nam wycieczke na jedna z wysp, gdzie wiatr nie przeszkadza w snorkowaniu, ale na 3-godzinna podroz lodzia lepiej wziac cos na chorobe morska, bo bedzie mocno bujac. Mamy tu tylko 3 dni, wiec wybor jest albo teraz albo wcale. Oczywiscie pod warunkiem, ze lodzie wogole wyplyna, a to sie okaze rano. Na razie mamy za soba wloczege po miescie, sushi w japonskiej knajpce, ogladanie pierwszego koali, ale spiacegoi bajeczne pejzaze z zachmurzonym burzowym niebem w tle.
—— published by android app
Najnowsze komentarze