Siedzimy w restauracji nad oceanem, zjedlismy rewelacyjny stek z tunczyka, ktory byl idealnym ukoronowaniem bardzo fajnego i relaksujacego dnia, spedzonego na wedrowkach po Sydney. Rano poplynelismy promem z portu na drugi brzeg, zeby zrobic panorame ze slynnym budynkiem opery, potem przez most Harbour Bridge wrocilismy do portu przez stylowe portowe uliczki, a na koniec pojechalismy na plaze. Bardzo fajna zmiana tempa, z jakim wczesniej zwiedzalismy Uluru, o czym bede pisac pozniej, bo przez brak dostepu do sieci na pustyni zrobily mi sie zaleglosci w relacjach.
Nadrobie, obiecuje, bo materialu mam mnostwo 🙂
Najnowsze komentarze