Koleżanka miała dużo materiałów o Australii i zaproponowała, że mi pożyczy. Umówiłyśmy się, że podjadę do niej po pracy, miałam tylko dać znać, jak będę w drodze. Podała mi przez facebooka nowy numer telefonu i adres, pod który miałam się stawić. Gdy wyjechałam z biura i wpadłam w korek, wysłałam jej sms:
– Jadę, a raczej stoję.
-Wypij Redbulla a doda Ci… jak się masz?
Jej odpowiedź mnie nieco zaskoczyła. Widocznie mnie z kimś pomyliła, może ma nowy telefon i nie rozpoznała numeru. Żeby ją nieco ukierunkować wysłałam kolejnego smsa i tym razem już się podpisałam:
– Nawigacja twierdzi, że będę o 18:44. Kasia.
Kolejna odpowiedź była jeszcze dziwniejsza:
– Już się martwiłem, że skrótami, ale jest nawigacja. To dobrze, bo zgodnie z przepisami drogowymi 🙂
Nie wiem o co chodzi, ale jadę dalej. Czemu pisze „martwiłem”, a nie „martwiłam”. Może telefon jej automatycznie poprawia pisownię, też miałam taki problem.
Dojeżdżam pod wskazane osiedle, parkuję i szukam bloku C. Idę i idę, mijam jeden kompleks z literą A, potem drugi kompleks B, ale na tym osiedle się skończyło. Dzwonię do niej, ale telefon zajęty. Wysłałam smsa z pytaniem:
– Który to jest blok C?
Nie dostałam odpowiedzi. Zapytałam więc spotkanego mieszkańca, a ten niepewnie wskazał mi jakieś wejście. Ktoś mnie wpuścił na klatkę, ale mieszkanie z jej numerem jest na innym piętrze, niż mi mówiła. Zbyt dużo się nie zgadza, znów do niej dzwonię, znów zajęte, i tak przez 15 minut. Nie wiem co robić, chyba wrócę do domu i umówimy się na inną okazję. Napisałam jej jeszcze przez facebooka, że nie mogę znaleźć bloku i nie mogę się dodzwonić.
Wracając zobaczyłam jeszcze jeden budynek zupełnie z boku. Sprawdzam, bingo, jest C.
Gdy się wreszcie spotkałyśmy, mówię:
– dzwoniłam i dzwoniłam, ale było zajęte.
– no coś ty, telefon leży, nikt nie dzwonił.
– Jak to, a moje smsy? Przecież odpowiadałaś?
– Nie dostałam żadnych smsów.
Okazało się, że zrobiła literówkę i podała mi błędny numer, ja wpisując go w samochodzie nie skojarzyłam podobieństwa z dotychczasowym, za to żartowniś, właściciel owego numeru, zamiast mnie poprawić, dobrze się bawił. Świat jest pokręcony.
No ale… mam teraz dużo przewodników po Australii, pooglądałam fajne słoneczne i kolorowe zdjęcia, nasłuchałam się opowieści i czuję, jakbym już tam była i smażyła się w gorącym słońcu, ignorując dzisiejszy szron na szybach i gołoledź na drodze. Miłego dnia.
—–
Warszawa – czwartek 13.02.2014, godz. 7:00
13 dni do wyjazdu do Australii 🙂
Najnowsze komentarze