Kończy się mój urlop w Berlinie, za chwilę trzeba wracać do domu i do codzienności. Zanim jednak to nastąpi, chwila na wspomnienia i zdjęcia.
Tegoroczny Sylwester świętowałam z przyjaciółmi w berlińskim hotelu Marriott. Mieści się on przy Potsdamer Platz, w samym centrum miasta. Wybraliśmy przyjęcie pod obiecująco brzmiącą nazwą „Perły i Diamenty”. Miało być elegancko, ale nie „nobliwie” i tak też było. Co prawda program wieczoru nieco nas zaskoczył, bo zamiast klasycznej całonocnej zabawy jak w innych hotelach, tu wszystko odbywało się etapami, najpierw kolacja, potem gdy sprzątnięto bufet, to dopiero o 22:00 zaczęła się część taneczna w barze obok sali. Okazało się, że parkiet jest wspólny dla gości z zamkniętego przyjęcia i dla ludzi spoza (do baru wpuszczano każdego, kto zapłacił wejściówkę 30 EUR). Dziwnie wyglądali goście z przyjęcia w długich sukniach i smokingach przemieszani z tłumem lansujących się panienek w mikro-sukienkach lub szortach i polującymi na nie facetami w dżinsach. Cała ekskluzywność pozostała w „sali kolacyjnej”, a w klubie już była zwykła dyskoteka z parkietem tak zapchanym, że ciężko się było wcisnąć. Przejście pomiędzy klubem a salą było jak przemieszczanie się pomiędzy różnymi światami.
Nowy rok powitaliśmy ogromnym pokazem fajerwerków przed hotelem. Bez końca i dużo. Po powrocie z imprezy szliśmy kawałek do samochodu, bo ulice były zamknięte i po ilości śmieci na ziemi widzieliśmy, ile tych petard zostało odpalonych. Niesamowity widok, jak po wojnie.
Zamiast długiego opowiadania zapraszam do obejrzenia zdjęć.
————————-
Berlin, poniedziałek 6 stycznia 2014
It looks that you spent the New Year night with those Chefs dressed in white 🙂
Were you accompanied ?
PolubieniePolubienie