Niespodziewane wpadł mi do kalendarza wolny dzień. Jako że od tygodnia leczę się z przeziębienia po niefortunnej wizycie w „Stacja Nowa Gdynia” (nadal nie polecam!!!), musiałam skasować zaplanowane na dziś odwiedziny u moich serdecznych przyjaciół Kasi i Wojtka, żeby nie zarazić ich dzieci.
Przynajmniej się wyspałam. Wstałam dopiero o 13:00, ale za to w bardzo dobrym nastroju i zrobiłam sobie śniadanie „z uśmiechem”. Wiem, że w internecie jest całe mnóstwo obrazków „żywieniowych” i powielam tu jakieś słabe kanony, ale w moim przypadku gotowanie to absolutny wyczyn. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że potrafię przypalić nawet wodę. A że talerz wygląda smakowicie, chcę podzielić się z Wami tą odrobiną optymizmu, jaka mi się dziś przytrafiła.
Miłych resztek niedzieli Wam życzę i biorę się do roboty. Postanowiłam wreszcie przejrzeć swoje zaległe zdjęcia z ostatnich wypraw i wrzucić jakiś egzotyczny kierunek na wokandę. Obiecuję, że dziś do wieczora coś zapodam, skoro i tak siedzę w domu i w końcu mam wolną chwilę. Tym bardziej, że nadchodzący tydzień znów zapowiada się dynamicznie 🙂
—–
Warszawa, 2013-11-17, godz. 15:00
Najnowsze komentarze