Niedziela 02.12.2012 godz. 11:00.
Siedze w samolocie do Paryza. Jeszcze nie wszystko rozpakowalam po podrozy do Rio i okolic, a juz mam kolejny wyjazd. Tym razem bedzie to tydzien w Paryzu, ale spedzony na roboczo, wiec turystycznych wspomnien za wiele nie bedzie. Niemniej mam plan, zeby choc dzis cokolwiek zobaczyc, dlatego lece porannym lotem. Przedswiateczna atmosfera w Paryzu ma swoj niepowtarzalny urok i tego nie mozna odpuscic.
Uwielbiam Paryz, dotychczas to byl moj faworyt i uwazalam, ze to najpiekniejsze miasto. Niemniej po mojej wizycie w Rzymie tydzien temu ranking sie chyba zmienil i mam powazne watpliwosci, ktore miasto jest piekniejsze. Oba maja swoj wyrazny, choc zupelnie rozny styl. No to uwielbiam je oba.
Jest jeszcze jeden powod mojej radosci, spotkam sie dzis z moimi dwiema serdecznymi przyjaciolkami z czasow, gdy mieszkalam w Berlinie (4 lata temu). Dzis bedzie swietny dzien, taki ma byc!!! O maly wlos bylaby z nami jeszcze trzecia z naszej ekipy, ale mieszka w innej czesci Francji i wlasnie byla w Paryzu w tym tygodniu, ale juz musiala wracac, jaka szkoda.
Dostalam tez ciekawe zadanie do wykonania. Kolega przyslal mi smsa, zeby pamietac o jednej rzeczy, jak juz bede w Paryzu, ale nie moge o tym mowic glosno, bo nie wypada… Hmm, Antonio, dzieki za podpowiedz, nigdy nic nie wiadomo… w koncu to Paryz.
Najnowsze komentarze