Sobota, 24.11.2012, godz 14:00, Warszawa
Jestem juz w domu. Po wszystkich perypetiach i przygodach, ktore opisze pozniej, wyladowalysmy dzis z Zosia na Okeciu. Jestem padnieta, wiec zaraz ide spac, juz leze w swoim lozku i nie mialam pojecia, ze tak je lubie. Zwlaszcza, ze od wylotu z Rio snu za wiele nie bylo. Plecak jeszcze stoi zamkniety, potem sie rozpakuje.
Ku mojemu zdziwieniu odkrylam, ze kolka w nowym plecaku starly sie az do felgi. Troche za szybko, biorac pod uwage, ze nasz dwutygodniowy wyjazd byl pierwszym w jego mlodym zyciu. Poza tym plecak zdal egzamin na piatke. Model Time Traveller 26 marki Caribee byl bardzo latwy w obsludze, co mialo niebagatelne znaczenie przy naszym ciaglym przemieszczaniu sie i nadawaniu go w samolotach i przejazdach z miejsca na miejsce. Bardzo latwo sie go pakuje, caly przod sie rozpina, w srodku jest niemal jak walizka i zapewnia latwy dostep do wszystkich rzeczy. Wlasciwie tylko kilka razy zalozylam go na plecy, a przez reszte czasu ramiaczka byly schowane i jezdzil na kolkach. No ale to starte ogumienie trzeba bedzie reklamowac. Na ten wyjazd kupilismy trzy takie plecaki, dwa bordowe i jeden czarny. Aga je gdzies wynalazla i nas namowila, a potem na kazdym kroku upewnialismy sie, ze to byla sluszna decyzja. Daly rade, spokojnie moge polecic.
http://equip.pl/product-pol-15032-Plecak-na-kolkach-Caribee-Time-Traveller-26.htm
http://www.luks.pl/p,plecak-caribee-68121,116193.html
Pingback: Trzecie życie plecaka | ORBITKA.COM - Photo-Travel Blog